Słuchawki napędzane dopaminą i to w wersji Pro? Muszę przyznać, że brzmi ciekawie i obiecująco.
Audictus Dopamine Pro to słuchawki od polskiego producenta, który ma w swojej ofercie przede wszystkim sprzęt audio.
To słuchawki typu TWS, czyli łączą się bezprzewodowo pomiędzy sobą i urządzeniem (np. z telefonem). Dodatkowo mają aktywną redukcję szumów, tryb niskiego opóźnienia i etui ładujące, które mieści się w kieszeni.
Dobrze wiem, że dane techniczne są tylko… danymi technicznymi. Sprawdziłam, jak słuchawki działają w praktyce. Przede wszystkim towarzyszyły mi w trakcie aktywności fizycznej.
Jak sobie poradziły? Jakie są ich największe plusy? Czy mają jakieś niedociągnięcia?
Zobacz!
Słuchawki przyjechały do mnie zapakowane w szare tekturowe pudełko z zamknięciem magnetycznym. Na samym początku złapały duży plus.
Producent na opakowaniu podaje sporo ważnych informacji, które bardzo często decydują o zakupie. Oglądając pudełko, wiesz, czego masz się spodziewać i łatwiej zdecydujesz, czy produkt jest dobry dla Ciebie.
Co jest w pudełku?
W pudełku są słuchawki, etui ładujące w formie powerbanka, kabel USB – C, 3 komplety silikonowych wkładek dokanałowych (w rozmiarze S, M, L) i instrukcja.
Na słuchawkach domyślnie są założone nakładki w rozmiarze M, zrobione z pianki, która zapamiętuje kształt ucha. Właśnie te nakładki najbardziej mi pasowały, więc nie musiałam ich wymieniać na inne.
Jeśli jednak chcesz założyć inne nakładki, pociągasz za gumkę, zdejmujesz nakładkę i zastępujesz ją inną. Gumki są uniwersalne, więc jeśli je zgubisz, albo się zużyją, możesz kupić nowe.
Słuchawki i etui są zrobione z czarnego matowego plastiku. Małym minusem jest fakt, że na ich powierzchni zostają ślady palców. Nie należę do osób pedantycznych, więc nie przeszkadzało mi to aż tak bardzo ?
Słuchawki wyciągnęłam z etui i od razu weszły w tryb parowania między sobą. Po chwili były gotowe do sparowania z telefonem.
Włączyłam Bluetooth w smartfonie, wyszukałam słuchawki na liście urządzeń. Słuchawki szybko i bezproblemowo połączyły się z telefonem i potwierdziły to komunikatem głosowym. Gotowe.
Połączenie jest stabilne i nie zrywało się nawet kiedy wychodziłam do innego pokoju (odległość od smartfona około 8 m, po drodze 1 ścianka działowa). Muzyka nie przerywała i miała dobrą jakość.
Połączenie zerwało się dopiero w odległości około 10 m od telefonu, kiedy oddzielały nas 2 ścianki działowe.
Na zewnętrznej stronie słuchawek jest dioda, która miga na niebiesko, kiedy słuchawki są sparowane. Dioda miga nawet wtedy, kiedy słuchawki są w uszach. Czy to przeszkadza? I tak i nie.
Słuchawek używałam przede wszystkim w trakcie treningów. Ćwiczę w pokoju, w którym jest półmrok, więc na początku migające niebieskie światełko trochę mi przeszkadzało. Z czasem się przyzwyczaiłam i teraz w ogóle nie zwracam na nie uwagi.
Jeśli używasz słuchawek np. w trakcie dnia przy komputerze, migająca dioda nie powinna Ci przeszkadzać.
Zewnętrzna część każdej słuchawki ma panel dotykowy. Lewa i prawa słuchawka mają takie same funkcje sterowania.
To bardzo wygodne, bo nie musisz pamiętać, jakie są różnice w poleceniach na każdej słuchawce. Używasz tej, która jest wygodniejsza dla Ciebie. Ja sterowałam prawą, bo jestem praworęczna.
Sterowanie wygląda tak:
Jak działają panele dotykowe?
Pracę paneli dotykowych przy prostych komendach (pojedyncze i podwójne kliknięcie) oceniam bardzo dobrze. Używałam ich często i działały bez zarzutu.
Ale…
Trochę gorzej było przy bardziej skomplikowanych komendach (potrójne i poczwórne kliknięcie). Zdarzało się, że słuchawki nie załapały wszystkich 3 lub 4 kliknięć, tylko np. 1 lub 2.
Efekt był taki, że zamiast asystenta głosowego włączały ANC, albo pauzę. Na szczęście 3 i 4 kliknięć używałam bardzo rzadko, więc nie było to dla mnie aż tak uciążliwe.
Możesz mieć problem, jeśli często używasz asystenta głosowego. Obstawiam, że brak reakcji ze strony słuchawek nieraz podniesie Ci ciśnienie. Dla przechodniów na ulicy i ludzi wokół Ciebie będziesz wyglądał jak wariat, który idzie i „stuka się po głowie” w nieskończoność. A reakcji brak.
Dobra wiadomość jest taka, że im więcej korzystasz ze słuchawek, tym masz większą wprawę i „czujesz” słuchawki. Wiesz, jak należy w nie „stukać”, żeby reagowały lepiej, więc idzie Ci to coraz sprawniej.
Słuchawek używam przede wszystkim w trakcie treningów, więc zależy mi na tym, żeby były lekkie, bezprzewodowe i stabilnie trzymały się w uszach.
Audictus Dopamine Pro pozytywnie mnie zaskoczyły. Mocno trzymają się w uszach, nie przesuwają się, nie wypadają i nie muszę ich poprawiać nawet przy bieganiu, czy podskokach. Są lekkie i ledwo wyczuwalne, nawet pod czapką.
Są wodoszczelne zgodnie ze standardem IPX4. To znaczy, że wytrzymują przypadkowe zachlapania i pot.
Potwierdzam, że dzielnie znoszą treningi kardio, chociaż ja pocę się umiarkowanie. Jeśli bardzo mocno się pocisz w trakcie treningu, polecam je przetrzeć od czasu do czasu.
Jakość dźwięku była na mnie miłym zaskoczeniem. Dźwięk jest czysty, słychać mocne i miękkie basy. Moim zdaniem najlepiej brzmiały te utwory, które mają niskie brzmienie. Chociaż przyznaję, że reszta też brzmi dynamicznie i czysto ?
Nawet przy wysokim poziomie głośności nie słyszałam zniekształceń, trzasków, czy innych zakłóceń. Jednym zdaniem – bardzo przyjemnie grające słuchawki!
Chociaż ANC (aktywna redukcja szumów) to nie jest kluczowa cecha, której szukam w słuchawkach, przyznaję, że kilka razy mi się przydała.
Redukcja hałasu jest wyczuwalna, chociaż oceniam ją jako subtelną ? Faktycznie, hałas był nieco wytłumiony, ale bardzo delikatnie.
Szum otoczenia lekko słabnie (np. dźwięk pisania na klawiaturze i wentylatora z komputera są wytłumione). Głośniejsze i wyraźniejsze dźwięki wciąż są słyszalne, np. rozmowa i przejeżdżające samochody.
Słuchawki przetestowałam też w trakcie odkurzania. Zgadzam się, że trochę słabiej słychać odkurzacz (zamiast buczenia słyszałam lekki szum. Co za ulga dla uszu! ?). Jeśli chcesz całkowicie odłączyć się od świata (np. w samolocie), możesz się rozczarować.
Funkcji ANC nie używam w trakcie biegania, bo chcę słyszeć nadjeżdżające samochody, czy rowerzystów.
Przyznaję się, że bardzo rzadko rozmawiam przez telefon, kiedy mam słuchawki. To dlatego, że kiedy ćwiczę, skupiam się na tym, co robię, a rozmowy mnie rozpraszają i łatwo o kontuzję ?
Mimo to, działanie mikrofonu oceniam bardzo dobrze. Mój głos był wyraźny i nie musiałam „krzyczeć”, żeby druga osoba mogła mnie zrozumieć.
Potwierdzają to moi rozmówcy, którzy na pytanie „Jak mnie słyszysz?” wszyscy zgodnie odpowiadali „Bardzo dobrze”. A to chyba najlepsze potwierdzenie.
W trakcie oglądania filmów (np. na YouTube) na telefonie opóźnienia nie są wyczuwalne.
Jeśli grasz w dynamiczne gry, włączasz tryb niskiego opóźnienia (4 x naciskasz panel dotykowy). Do słuchania muzyki polecam wyłączyć ten tryb.
Jak zasilane są słuchawki? Każda z nich ma swój własny akumulatorek 45 mAh.
Najczęściej słuchałam muzyki na poziomie 60% głośności i bez włączonego ANC, więc na pełnym naładowaniu słuchawki grają około 4,5 godziny. To dla mnie muzyka na 2 pełne treningi na siłowni. Z włączonym ANC czas działania to około 4 godziny.
Kiedy bateria w słuchawkach jest wyczerpana, słyszysz komunikat głosowy. Słuchawki mają wydłużoną dolną część, a na końcach są styki do ładowania wewnątrz etui. Etui otwierasz od góry i wkładasz do niego słuchawki.
Każdą słuchawkę wkładasz do osobnego „gniazda” ładowania. Mają oznaczenia – „L” oznacza left (lewa słuchawka) i „R” oznacza right (prawa słuchawka). Kiedy włożysz słuchawki do etui, dioda zmienia kolor na niebieski.
Gniazda ładowania są magnetyczne, więc słuchawki stabilnie trzymają się w środku. Nie martwiłam się, że etui przypadkowo się otworzy, a słuchawki wypadną. To ważne, bo często nosiłam etui w kieszeni.
Naładowane do pełna etui ma w sobie energię na 3 kolejne ładowania słuchawek. To w sumie daje Ci nawet 16 godzin słuchania muzyki (w zależności od ustawień).
Słuchawki w etui ładują się do pełna około 2,5 godziny. Gdy dioda na etui zgaśnie, to znaczy, że słuchawki są naładowane do pełna.
Na początku możesz mieć kłopot z wyjmowaniem słuchawek ze środka. Sposób wyciągania jest niezbyt poręczny. Prawda jest taka, że z czasem nabierasz wprawy w wyciąganiu słuchawek, więc jest dużo łatwiej.
Co z ładowaniem etui?
Etui ładujesz je na 2 sposoby. Bezprzewodowo, dzięki cewce Qi. Kładziesz etui przodem (stroną z napisem Audictus) na ładowarce i zaczyna się ładować.
Drugi sposób to ładowanie kablem, który był dla mnie wygodniejszy. Etui ma z tyłu gniazdo USB – C i diodę sygnalizacyjną. Podłączasz kabel do gniazda i zaczyna się ładowanie.
Co oznaczają kolory diody?
Etui ładowałam do pełna kablem i trwało to około 3 godziny.
Podobało mi się, że etui jest małe, zaokrąglone i lekkie, więc nosiłam je w kieszeni i torebce. Jest kompaktowe i zajmuje bardzo mało miejsca.
Słuchawki Audictus Dopamine Pro kosztują około 299 zł. Czy warto je kupić za taką cenę?
Moim zdaniem – tak.
Przede wszystkim – bardzo dobrze grają, a to podstawowa rola słuchawek. Dźwięk jest czysty i przyjemny. Polecam je choćby ze względu na ładne podkreślenie basów.
Drugi plus – są lekkie i stabilnie trzymają się w uszach, więc polecam je sportowcom. Mają małe i praktyczne etui do ładowania, które mieści się w kieszeni. To dodatkowa porcja energii dla słuchawek, jeśli dużo czasu spędzasz poza domem.
Co z minusami?
Działanie paneli dotykowych na słuchawkach może Cię rozczarować. Szczególnie przy komendach, które wymagają potrójnego i poczwórnego kliknięcia. Ale, jeśli tak jak ja, planujesz używać przeważnie pojedynczego i podwójnego kliknięcia, nie powinno Ci to mocno przeszkadzać.
Jeśli chcesz mieć słuchawki z dobrym ANC, lepiej wybierz inny model słuchawek. ANC w Audictus Dopamine Pro jest bardzo subtelne i delikatne, więc jeśli chcesz całkowicie odłączyć się od świata, będziesz zawiedziony.
299 zł to przyzwoita cena za bardzo dobrze grające słuchawki w pakiecie z etui ładującym. Do dzisiaj używam ich codziennie i dzielnie towarzyszą mi w mojej aktywności sportowej.
Słuchawki Audictus Dopamine Pro kupisz na: